sobota, 7 grudnia 2013

Co za beznadzieja...

Tydzień zaczęłam chorobą i cały czas jest coś nie tak. Wczoraj byłam w Poznaniu, zgubiłam 20 zł i bilet na pociąg. Wiatr taki że myślałam ze nie wrócę do domu, zastanawiałam się kiedy mi gałąź na głowę spadnie. Dzisiaj wcale nie jest lepiej:( Zośka cały czas chora a już myślałam że jej przeszło:(
Dziewczyny od 12 siedzą w Poznaniu na spotkaniu a ja w domu. No ryczeć mi się chce. Wszystko na nie. Jeszcze wczoraj prądu nie było. Nie zrobiłam zleceń dopiero dzisiaj włączyli (w połowie domu) Nie zniosę kolejnej nocy przy świeczce. Nie śpię od dwóch dni bo albo wieje/błyska się/dach trzeszczy albo prądu nie ma i szukam świeczek a później się zastanawiam czy się nie przewrócą jak zasnę. Eh...
Dzieciaki wczoraj były z babcią i wierzcie mi takich stęsknionych jeszcze ich nie widziałam. Zosia z rozpaczy cały dzień przespała a później wisiała na mnie. 
Ale nie załamuję się:) Wiem że w końcu będzie dobrze, to są tylko małe przeciwności losu, które w końcu miną:)
Kupiłam wczoraj dzieciakom ubranka od  pradziadków pod choinkę. Jestem bardzo zadowolona bo trafiłam na świetne przeceny, do babci pieniędzy dołożyłam tylko 20 zł i udało mi się kupić dla siebie legginsy rozmiar M!
Ja i rozmiar M ha ha uwierzycie? A jeszcze niedawno XL nosiłam :D 
Z okazji mikołajek poszłam do McDonalda na "obiad" 4 lata mnie tam nie było... i nie będzie przez resztę życia. Czułam się fatalnie, bolał mnie brzuch i myślałam że zemdleję. Jeden hamburger i małe frytki a cierpiałam cały dzień. Nie warto było trzeba iść zjeść sałatkę, a mi się fast food-ów zachciało ble!
A Wam jak mija tydzień? Mam nadzieję że lepiej niż mi :)
:*

13 komentarzy:

  1. My tez 2 dni bez prądu byliśmy. Koszmar. W domu dwoje dzieci w tym synek który ma 6 dni :( nawet świeczki nie miałam. W końcu wynalazlam gromice corki ze chrztu. Ale już jest Prad .

    OdpowiedzUsuń
  2. zdrówka :) u nas też brak prądu ale na całe szczęście na godzinkę potem już włączyli...

    OdpowiedzUsuń
  3. noo u nas na szczęście prąd jest, bo co by to było gdyby w pierwszej stolicy prądu zabrakło?:) ale Cie pocieszę - przed dobe nie było wody;)
    zawodkobieta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymaj się. Wykorzystasz teraz "pulę nieszczęść" a potem będzie już tylko dobrze!!! Ty na jakiejś diecie jesteś? Bo efekty super, a ja od nowego roku planuje odchudzanie - bo teraz zaczynać bez sensu, tuż przed świętami,..

    OdpowiedzUsuń
  5. u nas też chorobowo a u Ciebie też i widze pechowo masz racje każdą przeciwność losu da się przezwyciężyć :D

    OdpowiedzUsuń
  6. to jak już tyle się działo to teraz już tylko lepiej być powinno :)
    zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  7. nam też się nie udało do Poznania dojechać na spotkanie :( utknęliśmy na kilkanaście godzin w korku pod Żninem i po przeszło 20 godzinach po przejechaniu niespełna 100 km wróciliśmy do domu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei wyjechałam z Tucholi o 5 rano. Utknęłam w okolicach Pruszcz, gdzie tylko pola, las, lód na drodze i inni kierowcy. Po 10 godzinach udało się objechać i wrócić do domku. Pozdrawiam i zdrówka, bo u mnie "wycieczka" do Poznania się właśnie chorobą zaczyna.

      Usuń
    2. Ale wiadro pomyj na nas dwie uczestniczki wylały. Ach , szkoda.

      Usuń
    3. Kto taki? Jakby to od nas bylo zależne...
      Rozpisana

      Usuń
  8. zdrówka:) i zapraszam w wolnej chwili http://madziakowo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Pociesz się, że musi być gorzej, żeby mogło być lepiej :D

    OdpowiedzUsuń
  10. No to gratuluję "eMeczki" ;-)


    Poza tym zapraszam do udziału w konkursie ;)

    http://kulinarneprzeboje.blogspot.com/2013/12/konkurs-na-swiateczna-babeczke.html

    OdpowiedzUsuń

Bardzo Ci dziękuję za komentarz:)
Jeśli jesteś tu pierwszy raz zostaw swój adres napewno Cię odwiedzimy:)
Obraźliwe komentarze będą natychmiast usuwane.