Hmmm... Jak dobrze. W końcu chwila spokoju, bez stresu i zastanawiania się czy egzamin będzie trudny czy nie. TI jakos poszło. Były trzy zadania po 15 punktów: W wordzie, exelu i power pointcie. Poza tym było 8 A,B,C,D. Zobaczymy.
D wczoraj pojechał rano, pracował do 23 i oczywiście ostatni pociąg był o 20... Przespał się na budowie. Rano się z Nim widziałam, zawiozłam placka drożdżowego z jabłkami i cynamonem:) Dzisiaj też nie wraca. Ponoć pracują 24h bo jutro odbiór. Za to dzień wolny.
Oczywiście dzisiaj pech też musiał mnie dopaść. Posiedziałam chwilę z D i poszlam na tramwaj. Stoje i stoje... żaden nie jedzie... Poszłam na autobus. Też nic... Stwierdziłam że idę (raczej biegnę) Strach oczywiście że idąc nie zdążę bo to kawał drogi ( okolice stadionu miejskiego). Nikt nie wie czy jakiś tramwaj jedzie czy nie bo przecież w Poznaniu Poznaniaków brak... sami studenci! A oni nie są przecież stąd! Brak słów.
Idąc (a raczej biegnąc) dopatrzyłam się że dzisiaj jest jakiś cholerny maraton! Na szczęście po przejściu 5 przystanków doczekałam się tramwaju. Dwie osoby na egzamin się spóźniły.
ja Tobie tez bym za chiny teraz nie powiedziala co jezdzi w jakim kierunku, wiem tylko mniej wiecej co na Ogrody dojezdza, a tak to nawet nie wiem jak tramwajem bym miala do centrum dojechac :P
OdpowiedzUsuńwidzisz- powoli ale do przodu, i to najwazniejsze :)
a troche stresu jeszcze nikomu nie zaszkodzilo ;d
Mnie wkurzyło to że Oni szli od strony Grunwaldzkiej i pytałam czy tam dalej coś jedzie byle co byle na stadion dojechać dopiero jedna babka mi powiedziała że od ronda jeżdżą normalnie tramwaje:) Bo w Poznaniu tak jest jak kogoś zaczepisz żeby o ulicę czy o coś zapytać to Ci powiedzą że nie są stąd nawet jeśli mieszkają dwa metry dalej od 20 lat :D
UsuńMi od tego stresu cały czas zimno i do południa mną trzęsło :)
dałas radę :) brawo! Więcej wiary w siebie :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście muszę zacząć wierzyć w siebie :)
Usuńja tu widzę same korzyści po dzisiejszym dniu- spotkanie z D.- poprawienie kondycji poprzez biegi długodystansowe i na koniec zdany egzamin. Żyć i nie umierać;)
OdpowiedzUsuńHe he:) Teraz się z tego biegu śmieję ale rano wcale mi wesoło nie było :D Masz może jakiegoś bloga?
UsuńNie, nie mam żadnego bloga, ale lubię czytać cudze. Przeważnie czytam blogi ludzi chorych na raka bo pozwalają mi doceniać życie - Twój jest pierwszy z serii "mama i dziecko", który mi zaimponował między innymi tym, że jesteś taka "ogarnięta". A jeszcze jedno, odpowiada mi twój styl pisania... jest taki prawdziwy.
UsuńDziękuję. Aż mi się miło zrobiło:) U mnie z tym ogarnięciem różnie bywa:)
UsuńNajważniejsze, że już po egzaminach:) trzymam kciuki za wyniki:)
OdpowiedzUsuńJeszcze w sobote i niedziele mam dwa:)
Usuńfaktycznie pechowo na szczęście nie byłaś sama ze spóźnieniem.
OdpowiedzUsuńa ja zapraszam na nowego bloga
http://olguska84.blogspot.com/