Za 3 miesiace

z hakiem bede rodzic, powoli kompletuje wyprawke ale boli mnie to ze wszyscy w kolo duzo obiecuja a gdy przychodzi co do czego to umywaja rece. Juz mowie o co chodzi... Otoz w zeszlym tygodniu moja mama zarzekala sie ze kupi ubranka dla dziecka stanelo na tym ze sami z D wszystko kupilismy bo ona... nie ma pieniedzy jak zwykle z reszta... Pozniej byla mowa "nie kupuj wozka na allegro, pojedziemy do hurtowni to wam kupie" jaaaasne... wczoraj jej powiedzialam ze Paula da nam wozek to stwierdzila "super kupa kasy w kieszeni..." dzisiaj porosilam ja zeby zapytala tate o pieniadze na badania bo D niema jeszcze wyplaty i oczywiscie wojna ze tylko kase od nich wyciagam bo niby chcemy zyc na swoim a wiecznie cos potrzebuje... ok jak tak to nic nie mowie. Mieli nam dac na remont mieszkania zebysmy przed porodem mogli isc na swoje i co? wyszlo na to ze D remontuje im dom i robi podworko a na nasz remont bedzie czas pozniej.... Hmmm ciekawe kiedy...
Wymyslili ze poki co mamy mieszkac na gorze z moja siostra zgoda tylko nikt nie chce sie zgodzic na przedzielenie pokoi... poki co dajemy rade ale ciekawe co bedzie gdy dziecko bedzie plakac a moja kochana siostrunia nie bedzie sie wysypiac do szkoly....
I wcale nie narzekam po prostu nie lubie gdy ktos mi duzo obiecuje a nie robi nic... Mogli powiedziec od razu ze wszystko mamy sobie skompletowac sami to bym nie miala pretensji a tak czlowiek jak taki debil siedzi i czeka az kupia to... to i tamto
Zawsze bardziej przepadalam za mama niz tata ale teraz z biegiem czasu widze ze tata jest bardziej sklonny do pomocy.
D jest wsciekly na moja mame ze tylko maci mi w glowie a pozniej zostawia na lodzie. Nie wiem jak mozna byc tak pazernym na pieniadze...