sobota, 29 grudnia 2012

Uwierz w ducha

Może już o tym pisałam, albo o połowie z tych rzeczy ale wczoraj rozmawiałam na ten temat z moją mamą a później cały dzień o tym myślałam.
Moja prababcia,mama i ja mamy (prababcia miała) zdolność przewidywania albo raczej przeczuwania złych rzeczy. Mama opowiadałam mi,że kiedyś wuja kopnął koń,był w ciężkim stanie i umarł, w tym samym czasie babcia bardzo się rozchorowała, miała gorączkę i była wręcz umierająca, wieczorem wstała jak gdyby nigdy nic-wtedy przyjechał drugi wuja z wieścią że wuja H. nie żyje. 
Moja mama przeczuwa rzeczy raczej związane z Panem P i ciągle ma sny o swoich rodzicach.
Ja... Wczoraj dopiero skojarzyłam fakty.
W listopadzie 2005 zmarła moja babcia, wiedziałam że umrze w nocy bo lekarz Nas o tym poinformował, poszłam spać jednak przed tym wyjęłam baterie z zegara w kuchni bo chciałam posłuchać muzyki na discman-ie. Pomyślałam wtedy "jak wyjmę te baterie babcia umrze" mimo to je wyjęłam.
W nocy przyśniła mi się babcia-przyszła się e mną pożegnać. Śniło mi się,że jest zdrowa a ja w tym śnie byłam zła na Nią że żyje...
Grudzień 2005 wszystko było dobrze, znowu przed spaniem poszłam wyjąć baterie z zegara do discman-a i znowu myśl "jak wyjmę te baterie to dziadek umrze" wyjęłam, przecież dziadek był w takim stanie jak zawsze (sparaliżowany,chory ale jego stan się nie bardzo zmieniał od 10 lat)
Rano obudził mnie jakiś hałas-mama szukała dokumentów-dziadek zmarł.
Pamiętam wszystko jak przez mgłę-gdy go zobaczyłam krzyczałam, musieli mnie siła wyciągnąć z pokoju, na pogrzebie zemdlałam, byłam na lekach antydepresyjnych bo mnie wiecznie telepało, cięłam się przez długi czas...
Marzec 2007 mieliśmy sąsiada-cudowny człowiek. Zachorował na raka kręgosłupa.
Rano obudziłam się a w głowie tylko jedno
"A może właśnie teraz napewno ktoś, napewno ktoś umiera..."
(Normalnie nie pamiętam tej piosenki ani modlitw które zaraz opiszę)
P. cały dzień miał tel wyłączony a w mojej głowie tylko ta piosenka, bardzo się wtedy o niego bałam.
Po południu a gdy już wiedziałam że P nic nie jest zadzwonił tel suszyłam wtedy włosy a w mojej głowie:
"Wieczny odpoczynek..."
"Zdrowaś..."
Wyszłam do kuchni a mama mówi mi że I. (sąsiad) nie żyje...
Czułam,że coś się stanie ale nie wiedziałam co.
Wakacje 2007 do czasu aż urodziłam Zu
 Byłam wtedy szalona i okropna, robiłam rzeczy niebezpieczne które mogły się dla mnie źle skończyć(zrozumiałam to gdy poznałam D i urodziłam Mrówki.)
Od tych wakacji zaczęły dziać się dziwne rzeczy.
Jadąc samochodem z R. lub moim tatą zawsze gdy było ciemno czułam na karku czyiś oddech i wzrok-zawsze. W ciemności na drzewach widziałam wisielce. Kiedyś byłam z R. na wieczornej przejażdżce, On poszedł za potrzebą a ja zostałam w samochodzie-niby paliła się lampka ale wkoło było ciemno. Przede mną "widziałam" wisielca na gałęzi. Płakałam strasznie, nie mogłam przestać nawet jak R wrócił do samochodu to łzy leciały.
Stale na policzku czułam czyjąś dłoń, jak mnie głaszcze, taka zimna, przesuwająca się po twarzy.
Nie bałam się tego bo wiem,że to był mój dziadek. Gdy byłam w kuchni,otwierałam szufladę mój wzrok padał na łyżkę którą karmiłam dziadka wtedy znów pojawiała się dłoń na policzku i czułam,że dziadek stoi obok.
Gdy poznałam D przestałam widzieć wisielce i nie czułam już oddechu na karku.
A gdy na świat przyszła Zu przyśnił mi się dziadek
Mówił że jest dumny,że mam D i Zu,że mnie kocha...
Wtedy przyśnił mi się ostatni raz. Przestał też do mnie "przychodzić", już nie głaska mnie po policzku...
Zrozumiałam,że to co się działo to było ostrzeżenie. Dziadek ostrzegał mnie przed niebezpieczeństwem jakie mogło mnie spotkać gdy byłam tak lekkomyślna. A gdy poznałam D i urodziłam Zu dziadek odszedł dając mi do zrozumienia że teraz już się o mnie nie martwi i że jest dumny.
 Mimo wszystko tęsknię za tą dłonią na policzku.

 Napisałam tego posta jako odpowiedź na posta Maliny:)
Kochana wierzę w duchy. Wierzę w życie pozagrobowe i nadprzyrodzone zdolności.
Może komuś wyda się to śmieszne i nierealne, ale ja naprawdę czuję gdy coś złego ma się przytrafić bliskiej mi osobie, moja mama też niestety.
To jest straszne i przerażające, czasami boję się własnych myśli.
I mam nadzieję,że żadna z Mrówek tego mieć nie będzie.

10 komentarzy:

  1. Wierzę ci. Moja babcia i mój wujek (jej syn), maja tak samo. U mnie na szczęście kończy się na dziwnych snach

    OdpowiedzUsuń
  2. Az mnie ciary przeszly. brr...

    OdpowiedzUsuń
  3. ja wierzę w duchy.... kiedys moze napisze o tym posta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Za mną łażą przeczucia. Do tego stopnia że R. okrzyknął mnie czarownicą. Super te Twoje historie :) Fajnego musiałaś mieć dziadka, skoro tak się Tobą opiekował :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam początek i dalej nie czytam, ja się boję takich rzeczy :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Wierzę, że są osoby, które mogą coś przewidzieć, ale dlaczego nie można zmienić biegu wydarzeń? Myślę, że to jak jest zależy od tego, którą drogę wybierzemy, bo jeśli osoby potrafiłyby przewidywać to powinny grać w totka:)

    OdpowiedzUsuń
  7. czasem czuję obecność mojego pierwszego synka...

    moc-cynamonu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Bardzo Ci dziękuję za komentarz:)
Jeśli jesteś tu pierwszy raz zostaw swój adres napewno Cię odwiedzimy:)
Obraźliwe komentarze będą natychmiast usuwane.