Pisząc poprzednią notkę myślałam że raczej napiszecie o mojej nieodpowiedzialności. A tu takie zaskoczenie. I widzę że nie tylko ja musiałam walczyć o miłość:)
Czasami sobie myślę że nieodpowiedzialność to nam uszami wychodziła he he;)
Aldamina pytała o relacje z teściami...
Chciałam odnowić z Nimi kontakty, chciałam by Mrówki miały/znały też mamę D.
Zuzia wie że ma jeszcze jedną babcię i że kiedyś do Niej pojedzie. Ostatni raz widziałam rodziców D chyba 13 stycznia 2011. W styczniu tego roku rozmawiałam pierwszy raz od wyjazdu stamtąd. Mieliśmy wtedy dość duże problemy finansowe. A Oni chcieli koniecznie żebyśmy przyjechali bo mieli dla Nas pół lodówki mięsa, nie rozumieli że nie mamy kasy żeby przyjechać. Mieli Nam pożyczyć 100zł. Najpierw mówili że pożyczą później że pod warunkiem że przyjedziemy. Na końcu nie dali nic ani pieniędzy ani mięsa. Od tamtej pory rozmawiałam z teściową dwa razy przez chwilę. Raz rozmawiała z Zu.
Nie zadzwoniła w pierwsze urodziny Zu, nie zadzwoniła w drugie... W Zosi roczek też telefon milczał. Zuzia nawet nie dostała prezentu od swojego chrzestnego który się wielce obraził bo nie przyjechaliśmy do obcego dziecka na urodziny...
Boli mnie to że jak J był ze swoją byłą żoną to do PRZYBRANEJ wnuczki potrafili przyjeżdżać bez zastanowienia. Zorganizowali jej 7 urodziny a o urodzinach prawdziwych wnuczek nawet nie pamiętają. Zabierają ją do siebie na wakacje i cały czas pytają kiedy przyjedziemy do Nich z Mrówkami ale Oni nawet nie wspomną o przyjeździe tutaj. U Nas jeszcze nie byli. Nasi rodzice nawet się nie znają a jesteśmy razem ponad trzy lata. Do D dzwonią może dwa razy w miesiącu... Zero zainteresowania Czytałam blog babci Fabiana chciałam odnowić kontakt ale różnica jest taka że babcia Fabiana walczy o Niego!
To dobrzy ludzie, pomogli Nam gdy potrzebowaliśmy pomocy, kiedyś ich uwielbiałam ale gdy mieszkałam u Nich z Zuzią a D był w delegacji dali mi tak popalić że mi się odechciało. Nie lubię gdy ktoś pije. Teraz niby się zmienili. Cieszę się. Naprawdę ale chciałabym żeby zmienili też swój stosunek do syna i wnuczek.
Nie będę do nich wydzwaniać, płaszczyć się. Nie chcę. Jeśli chcieliby uczestniczyć w życiu dzieci to by to jakoś okazywali. Jeśli nie mają pieniędzy żeby tu przyjechać to bez problemu możemy im bilety kupić, spać będą mieli gdzie, jeść też dostaną a Mrówki napewno byłby szczęśliwe.
My narazie do Nich nie pojedziemy bo nie mamy kiedy.
To tyle w tym temacie:)
A wczoraj byliśmy na zakupach, mieliśmy niezły połów tzn ja i mrówki bo D tylko odżywki sobie kupił. Dzisiaj popędził do pracy ale mam nadzieję że wróci o 11:)
Popołudniu dodam zdjęcia zakupów:)
Chciałam odnowić z Nimi kontakty, chciałam by Mrówki miały/znały też mamę D.
Zuzia wie że ma jeszcze jedną babcię i że kiedyś do Niej pojedzie. Ostatni raz widziałam rodziców D chyba 13 stycznia 2011. W styczniu tego roku rozmawiałam pierwszy raz od wyjazdu stamtąd. Mieliśmy wtedy dość duże problemy finansowe. A Oni chcieli koniecznie żebyśmy przyjechali bo mieli dla Nas pół lodówki mięsa, nie rozumieli że nie mamy kasy żeby przyjechać. Mieli Nam pożyczyć 100zł. Najpierw mówili że pożyczą później że pod warunkiem że przyjedziemy. Na końcu nie dali nic ani pieniędzy ani mięsa. Od tamtej pory rozmawiałam z teściową dwa razy przez chwilę. Raz rozmawiała z Zu.
Nie zadzwoniła w pierwsze urodziny Zu, nie zadzwoniła w drugie... W Zosi roczek też telefon milczał. Zuzia nawet nie dostała prezentu od swojego chrzestnego który się wielce obraził bo nie przyjechaliśmy do obcego dziecka na urodziny...
Boli mnie to że jak J był ze swoją byłą żoną to do PRZYBRANEJ wnuczki potrafili przyjeżdżać bez zastanowienia. Zorganizowali jej 7 urodziny a o urodzinach prawdziwych wnuczek nawet nie pamiętają. Zabierają ją do siebie na wakacje i cały czas pytają kiedy przyjedziemy do Nich z Mrówkami ale Oni nawet nie wspomną o przyjeździe tutaj. U Nas jeszcze nie byli. Nasi rodzice nawet się nie znają a jesteśmy razem ponad trzy lata. Do D dzwonią może dwa razy w miesiącu... Zero zainteresowania Czytałam blog babci Fabiana chciałam odnowić kontakt ale różnica jest taka że babcia Fabiana walczy o Niego!
To dobrzy ludzie, pomogli Nam gdy potrzebowaliśmy pomocy, kiedyś ich uwielbiałam ale gdy mieszkałam u Nich z Zuzią a D był w delegacji dali mi tak popalić że mi się odechciało. Nie lubię gdy ktoś pije. Teraz niby się zmienili. Cieszę się. Naprawdę ale chciałabym żeby zmienili też swój stosunek do syna i wnuczek.
Nie będę do nich wydzwaniać, płaszczyć się. Nie chcę. Jeśli chcieliby uczestniczyć w życiu dzieci to by to jakoś okazywali. Jeśli nie mają pieniędzy żeby tu przyjechać to bez problemu możemy im bilety kupić, spać będą mieli gdzie, jeść też dostaną a Mrówki napewno byłby szczęśliwe.
My narazie do Nich nie pojedziemy bo nie mamy kiedy.
To tyle w tym temacie:)
A wczoraj byliśmy na zakupach, mieliśmy niezły połów tzn ja i mrówki bo D tylko odżywki sobie kupił. Dzisiaj popędził do pracy ale mam nadzieję że wróci o 11:)
Popołudniu dodam zdjęcia zakupów:)
Jak widać życie cię nie pieściło i usłane różami nie było. A jednak nie poddałaś się i wyrosłaś na porządną dziewczynę, dobrą matkę i partnerkę życiową. Też nie miałam gładko. Czytasz mnie od niedawna, teraz moje życie to sielanka ale nie zawsze tak było. Dlatego bardzo cenię cię za to że ty też potrafiłaś jakoś wybrnąć z tych życiowych zakrętów bo wiele dziewczyn na naszym miejscu spada na dno.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci szczerze że wcale nie patrzę na moje życie pod kątem tych "gorszych" rzeczy które mnie spotkały. Jestem wdzięczna że mogłam to wszystko przeżyć bo dodało mi to siły. I wiem że niektórzy ludzie mają jeszcze trudniejsze życie. Najważniejsze to odnaleźć w sobie siłę:)
UsuńMam pytanko. dlaczego twoi rodzice nie lubia D.? wybacz za moja wscibskosc. Najwazniejsze ze się kochacie :)
OdpowiedzUsuńNie przepraszaj:) Oni go lubią, polubili go gdy zamieszkał u Nas. Wiedzieli że bez Niego tu nie wrócę. Nie lubili go chyba tylko dlatego że im się z wyglądu nie spodobał. D jest po wypadku, nie widzi na jedno oko i może bali się że nie będzie mógł pracować a co za tym idzie utrzymać rodziny. Wydawało im się że jest nierobem i leniem śmierdzącym. Jednak pozory mylą i oni się o tym przekonali.
UsuńDziekuje za odpowiedz. D.pokazal jaki jest pracowity i pokazuje to na każdym kroku :)
OdpowiedzUsuńDziekuje za odpowiedz. D.pokazal jaki jest pracowity i pokazuje to na każdym kroku :)
OdpowiedzUsuńKażda historia kryje w sobie jakieś dobre strony. Życzę Ci, żebyś dostrzegła je w swojej :)
OdpowiedzUsuńkiedys sie ulozy, zobaczysz :) moze dziadki zrozumieja, co traca. a Wy przeciez na wakacje byscie mogli pojechac na weekend do nich. :)
OdpowiedzUsuńu mnie tez z teściami jest na bakier zresztą z wiadomego powodu nie wyobrażam sobie by do nich pojechać choćby na jeden dzień chyba żeby nie było teścia) chociaż kto wie co pan D (ojciec chrzestny Matiego) by zrobił gdybym tam się pojawiła.
OdpowiedzUsuńNasi rodzice poznali się przed weselem i to był błąd w ogóle dwa różne światy.. szkoda gadać...
U mnie z teściami jest podobnie. Nie rozumiem takich ludzi. Żebyście chociaż coś im złego zrobili czy coś...
OdpowiedzUsuńNiestety nic nie poradzisz. Nie rozumiem tylko jak oni moga zyc z mysla ze Mrówki rosna a oni nawet Zosi na oczy nie widzieli...
Usuń