Pamiętam 14.09.2009 szłam do domu powtarzając sobie co chce wygarnąć moim rodzicom. Wiedziałam że będzie awantura. Kłóciliśmy się o wszystko o D, o zachowanie mojej mamy, o to jak traktują dziadków. Na drugi dzień pojechałam do Poznania, pożyczyłam 100zł od kolegi, dostałam też wypłatę. Postanowiłam że zostaję z D. Wieczorem mama się do mnie próbowała dodzwonić, nie odbierałam. Napisałam jej że nocuję u koleżanki. Siedzieliśmy wtedy w kafejce internetowej na pkp. Gdzie spaliśmy? Wynajeliśmy pokoik w małym hostelu. Warunki jak w więzieniu:) O 22 cisza nocna o 7 wypad bo muszą sprzątać, można było wrócić chyba ok 15. 16,09 pojechałam do domu po rzeczy. Pamiętam babcie płaczącą, błagającą i wyzywającą na zmianę razem z dziadkiem. Babcia zadzwoniła do mamy. Rozmawiałam z Nią oschle bez emocji. Spakowałam się i wyszłam. Wieczorem brat napisał że mnie kocha i żebym wróciła. Ale wiedziałam że jak wrócę to nie będę mogła być z D. Później nasz "przytulny" hostelik zamieniliśmy na pokój w willi. Było całkiem sympatycznie:) Poza parą Niemców którzy mieli pokój obok i zawsze gdy D szykował się do pracy zajmowali mu łazienkę:) A i jeszcze zachaczyłam kabel od telewizora tak że to srebrne coś zostało w kontakcie he he biedny D musiał wyciągać. Baliśmy się że będziemy musieli za naprawę płacić;p Mieszkaliśmy tam 10 dni. Później przenieśliśmy się do J brata D. Mieszkał wtedy z żoną i przybraną córką. Poznałam rodziców D i starszego brata. Czułam że mnie akceptują. Mama D powiedziała "On Cię bardzo kocha, proszę nie zrań go, wiele przeszedł" A ja wiedziałam że zrobię wszystko by był szczęśliwy.
Chcieliśmy wynająć kawalerkę, ale D miał problemy z pracą. Później okazało się że dobrze że nie podpisaliśmy umowy bo babka była lekko stuknięta. 2,10 pojechaliśmy do rodzinnego miasta D. Wtedy też zaczęliśmy starać się o Maleństwo. U rodziców D mieszkaliśmy do 15,11. Miło wspominam tamten okres. Chodziliśmy razem na ryby, spacery. Byliśmy nierozłączni. Wieczorami leżeliśmy przytuleni a On śpiewał mi "Pamiętam jak dziś dwa cztery jedenaście
Ta data w moim sercu przenigdy nie zaśnie
Rozmawiając z Tobą myślałem że to sen
Teraz jesteś mi potrzebna do przetrwania jak tlen
Wiem że to na ciebie czekałem całe życie
Nikogo wspanialszego nie znajdę w żadnym micie
Przepraszam za wszelkie krzywdy jakie wyrządziłem
Mam nadzieje że może kiedyś zapomnisz o tym
A w pamięci twej zostaną tylko i jedynie wzloty
Chciałbym być jedynie z tobą reszta nie ma znaczenia
Oddałbym za ciebie życie bez zastanowienia..."
Ta data w moim sercu przenigdy nie zaśnie
Rozmawiając z Tobą myślałem że to sen
Teraz jesteś mi potrzebna do przetrwania jak tlen
Wiem że to na ciebie czekałem całe życie
Nikogo wspanialszego nie znajdę w żadnym micie
Przepraszam za wszelkie krzywdy jakie wyrządziłem
Mam nadzieje że może kiedyś zapomnisz o tym
A w pamięci twej zostaną tylko i jedynie wzloty
Chciałbym być jedynie z tobą reszta nie ma znaczenia
Oddałbym za ciebie życie bez zastanowienia..."
Uczyłam go piec, gotowałam obiadki i odnawiałam kontakt z rodziną. Pewnego dnia wracając z ryb usłyszeliśmy że coś piszczy, odwracamy się a tam malutki piesek, był wielkości mojego buta. D od razu zdecydował się go przygarnąć. W domu zjadł całą kiełbasę na raz gryząc mi palce swoimi małymi kiełkami. Nazwaliśmy go Moris. W nocy wkradał się do Naszego łózka a ja złościłam się na D że pozwala psu z Nami spać:)
Do Poznania wróciliśmy 15 listopada. Później pojechaliśmy jeszcze po Morisa i resztę rzeczy:) Zaczęliśmy remont naszego gniazdka, chcieliśmy mieć dziecko ale testy wychodziły negatywne. 15 grudnia byłam u lekarza stwierdził że w ciąży nie jestem. 21 byliśmy w W. i przez myśl przeszło mi że jestem w ciąży. Głaskałam się po brzuchu. Kolejnego dnia zrobiłam test wieczorem wyszedł pozytywny! Miałam pokazać go D w wigilię ale nie mogłam się powstrzymać:)
Bardzo miło wspominam tamte czasy. Nie żałuję że postąpiłam tak a nie inaczej. Zraniłam rodzine ale nie miałam wyboru. Zrobiłam to z miłości. Znałam D wtedy miesiąc a byłam gotowa zrobić dla niego wszystko, do tej pory nie mogę uwierzyć że pokochałam kogoś tak bardzo, całą sobą. Zaakceptowałam go takiego jakim jest z całym dobrodziejstwem inwentarza. I nie żałuję.
Kocham Moje Trzy Skarby:):*
pięknie...dużo szczęścia Wam życzę :)
OdpowiedzUsuńNiesamowita historia :) Szczęścia ;*
OdpowiedzUsuńw wolnej chwili zapraszam do mnie na news:*
czasem trzeba postawić wszystko na jedną kartę cieszę się że miałaś w sobie taką odwagę:)
OdpowiedzUsuńpieeeknie :) pozazdroscic :)
OdpowiedzUsuńtrudno jest sprzeciwić się rodzicom - wiem coś o tym, sama to samo przechodziłam.
OdpowiedzUsuńutożsamiam się bardzo z Twoją historią.
szczęścia Kochana!
Gratuluję odwagi:) piękna jest Wasza historia. A jeśli mogę spytać utrzymujecie kontakt z rodzina D? Kiedys pisałas, że trafiłas na bloga babci Fabiana i wtedy postanowiłas żeby dziewczynki miały też tą druga babcię. I co było dalej?:)
OdpowiedzUsuńpiekne,,,podobne do mojej opowiesci, rodzice nie akceptowali meza, tez ucieklam i tak zostalo!!!!sciskam cie i gratuluje odwagi...
OdpowiedzUsuńO miłość trzeba walczyć:) Dobrze że miałyśmy w sobie odwagę by walczyć o najważniejsze osoby w Naszym życiu:)
UsuńWow super że miałaś odwagę tak się postawić i walczyć o Was, naprawdę jestem pod wrażeniem :) Tak wiele dziewczyn zostaje pod wpływem rodziców. Chłopaków zresztą też.
OdpowiedzUsuńJa w pewnym sensie też uciekłam, bo zaczęłam życie zupełnie inne od tamtego z rodzicami i widujemy się tylko raz na jakiś czas.
Pięknie:) Dużo szczęścia:)
OdpowiedzUsuńByscie juz zawsze byli razem.
OdpowiedzUsuńZnam tę piosenkę i kiedyś wywoływała u mnie uśmiech, a potem niestety łzy...
OdpowiedzUsuńMój Tomek podobnie jak Ty nie lubi jak się śpi z psami, a ja mam na tym punkcie świra;)
Cudownie, że wygraliście z przeciwnościami. Życzę Wam tej miłości na codzień:) A jaki teraz Twoja rodzina ma kontakt z D.?
Dogadują się. W końcu zobaczyli jakim D jest cudownym człowiekiem:)
UsuńOdważna jesteś, ja bym tak nie postąpiła nigdy, ale z drugiej strony, moi rodzice nigdy by się nie sprzeciwili mojemu wyborowi, zawsze twierdzili że to moje życie i mogę postępować jak chcę, a oni mogą tylko doradzać... Cieszę się że Ci się opłaciło i wasza miłość faktycznie okazała się silna ;)
OdpowiedzUsuń