czwartek, 18 października 2012

10 lat cierpienia

Gdy miałam 5 lat mój dziadek dostał udaru był sparaliżowany z lewej strony i miał problemy z mową.. Moja rodzina musiała zmienić dotychczasowe życie o 180 stopni i zająć się dziadkiem. Tez się Nim zajmowałam. Dziadek był dobrym człowiekiem. Gdy siostra babci a chrzestna mojej mamy straciła dom w pożarze przygarnął ją z czwórką dzieci pod Nasz dach. Za pół darmo sprzedał jej dom który sam wybudował mało tego wyremontował jej go! Kupił jej dwa samochody. Moi rodzice byli na każde ich zawołanie, piekli, gotowali, organizowali pomoc przy zbieraniu jabłek. Byli na każde zawołanie i skinienie. Gdy zachorowała babcia ciotka zaczęła zabierać ją na zakupy, kupowała zupełnie niepotrzebne rzeczy, podbierała babci pieniądze... A gdy babcia po trzecim udarze leżała sparaliżowana ciotka przyjeżdżała mądrowała się, dawała babci słodycze dobrze wiedząc że ma cukrzyce! Podawała jej papierosy i wmawiała że my ją źle traktujemy. Podejrzewamy że ukradła buty w których babcia chciała być pochowana mamy 99% pewności że to Ona. Po śmierci babci moja mama nie chciała organizować stypy, więc ona ją zorganizowała! Całej rodzinie, znajomym wmawiała jacy źli byliśmy. Wszyscy się od Nas odwrócili. W końcu mama zerwała ze wszystkimi kontakt. Po śmierci dziadka mama zrobiła pomnik "sarkofag" dobrze wiedzieli o tym pomniku. Po jakimś czasie babcia będąc na cmentarzu poszła do Nich na grób. Płyty od pomnika odwrócone a na nagrobku postawiona brązowa płyta. Imiona pradziadków napisane oczojebną złotą czcionką a imiona dziadków wtapiały się w płytę!!! Mama postraszyła ich wtedy sądem. Teraz napisy są takie same. Ciotka bez przerwy wypisywała maile do mamy, wydzwaniała. Wyzywała. Niedawno zmarła ciocia mojej mamy a ona powiedziała jej tylko że nie żyje ale o pogrzebie ani słowa.
Wczoraj mama wróciła z pracy. Powiedziała mi że ciotka dostała udaru. Rano zabrało ją pogotowie, jest sparaliżowana z prawej strony.
W środku czułam że powinnam płakać, że jest mi jej żal. Z drugiej jednak strony poczułam że Pan Bóg ją ukarał. Nadal mam mieszane uczucia. Nikomu nigdy nie życzyłam tej choroby. Zastanawiam się tylko jak Ona się czuje z myślą że Bóg pokarał ją tą samą chorobą co ludzi którzy byli gotowi za nia w ogień wskoczyć a Ona pokazała swoją wdzięczność. 
Mama ciotce która ją o tym poinformowała powiedziała tylko
"Takie jest życie, predzej czy później każdego z Nas to czeka. To u Nas rodzinne"
Jedyne co Nam przyszło później do głowy to
"Pan Bóg nierychliwy ale sprawiedliwy"
Chociaż nawet najgorszy wróg nie powinien tak cierpieć.

10 komentarzy:

  1. niestety.. nie którzy wykorzystuja ile się da... ale fakt ze cierpiec teraz bedzie

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykre to... Ale niestety rodziny się nie wybiera.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przykro mi...niestety niektórzy potrafią wykorzystywać na maxa i oszukiwać nawet w Rodzinie...:///

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze znajdzie sie jakas czarna owca w rodzinie.

    OdpowiedzUsuń
  5. z rodzina najlepiej na zdjeciach czesto.
    szkoda tylko, ze ludzie po udarach nie zawsze sa swiadomi tego, co sie z nimi dzieje :)
    wlasnie w takich chwilach ciesze sie, ze mam taka maciupenka rodzine porozjezdzana po Polsce i swiecie. nikt nikomu wokol dupy nie biega, a jak cos potrzebne to i nawet w samolot sie w wsiada i leci na pomoc :)

    OdpowiedzUsuń
  6. trzeba mieć naprawdę jakieś szczerozłote przymioty ducha, by po tylu przykrościach jeszcze kogoś żałować, pomagać, opiekować się. Każdy ma swoje granice. To, co piszesz, jest baaardzo przykre, jestem oburzona...


    ps. w sprawie pracy w domu pisz na monika@tekstualna.pl :))) może coś wymyślimy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jakoś w głębi serca jest mi jej żal i jej współczuję. A już myślałam że nie mam do tej rodziny żadnych uczuć wyższych. W sumie powiedziałam głośno "Jak dla mnie to powinna teraz leżeć dwa razy dłużej niż dziadek, powinna się rodzina od niej odwrócić, niech zobaczą jak to jest! Niech jej córka zobaczy co mama przezywała a jej syn co ja czułam karmiąc dziadka albo dając mu pić a on mnie opluwał tym cholernym pomidorowym soczkiem" Powiedziałam to ale wcale tak nie myślałam. Po prostu jest mi jej żal i mam ochotę zacząć z nimi rozmawiać być może jakoś pomóc.

      Usuń
  7. Wszystko co robimy, w końcu do nas wróci..

    Pozdrawiamy gorąco!
    http://martynkowy-swiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak. Też tak sądzę, że wszystko do nas wraca... A z rodziną - wg starego powiedzenia. Niestety... Przykre.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo Ci dziękuję za komentarz:)
Jeśli jesteś tu pierwszy raz zostaw swój adres napewno Cię odwiedzimy:)
Obraźliwe komentarze będą natychmiast usuwane.